Ostatnio mam wiele zmartwień na głowie, między innymi nadal niemogący za bardzo chodzić ojciec bądź chory na raka wujek, do tego zbliżająca się sesja i skumulowane projekty parkour. A ja nadal mam jedynie dwie nogi, dwie ręce i jedną głowę, dlatego wszystkiego na raz nie umiem ogarnąć. Stwierdzam lekkie przegrzanie systemu...
Ostatnio coraz łatwiej przychodzi mi eksperymentowanie w kwestii ubioru. Staram się łączyć rzeczy, które wcześniej nigdy bym obok siebie nawet nie położyła. Czasami utwierdzam się w przekonaniu, że jedno do drugiego nie pasuje, a czasami ze zdziwieniem odkrywam, że źle nie jest i nawet nieźle to wygląda.
Owocem takich eksperymentów jest poniższa stylizacja. Ten biały kardigan leżał u mnie w szafie przez długi czas, sama nie wiem skąd się wziął. Prawdopodobnie mam go po babci, tak samo jak kapelusz.
Teraz jak patrzę na te zdjęcia to widzę, że buty chyba nie pasują. Niestety nie miałam innego wyboru, bo poza tymi mogłam założyć ciężkie workery. Ale niedawno kupiłam sobie nowe lekkie buty na grubej podeszwie, coś w stylu creepersów, które będą bardziej pasować do tej sukienki.
♥ lace cargidan - vintage ♥ dress - New Yorker ♥ shoes - CCC ♥ bag - Restyle ♥ stone necklaces - gift from father ♥ studded bracelet - gift ♥ glasses - C&A ♥ hat - vintage ♥
Urosły mi ładnie paznokcie, choć są dość miękkie i podatne na zadzieranie się. Muszę kupić buteleczkę oleju rycynowego, bo bardzo mi ostatnim razem pomógł - był głównie na włosy, ale dłonie też skorzystały z jego dobroczynnych właściwości. Jakiś miesiąc temu skończyła mi się ostatnia buteleczka, a nie mam nigdy po drodze by wreszcie wstąpić do apteki.
Zmieniłam także lekko kolorystykę bloga, wcześniej było jakoś za jasno według mnie.
Może właśnie te creepersopodobne by pasowały? Świetnie wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuń[Czemu moja babcia nie nosi kapeluszy? :<]
właśnie o nich myślałam, i następnym razem je użyję :)
UsuńI dzięki :* Moja babcia uwielbiała różne nakrycia głowy, więc trochę tego mam ;)
Jak dla mnie bardzo ładna stylizacja, nawet buty mi tutaj nie przeszkadzają. A sukienka jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńTak samo jak Twoje włosy, gdyby nie strach przed rozjaśnianiem i odrostami już dawno pomykałabym w jakimś szalonym kolorze na głowie...
Widzę, że masz podobny problem dotyczący odpowiadania na komentarze xD
OdpowiedzUsuńJa ostatnio pomyślałam sobie, że pokombinuję z gacjaną :D Tanie to, ponoć wydajne, włosów jakoś specjalnie nie niszczy... a fiolet zawsze lubiłam :D
Wyobraź sobie, że pisząc pytanie nr. 8 w głowie także miałam Naruto i to jaki wpływ na moje życie wywarł :D a wracając jeszcze do gacjany słyszałam, że bardzo dobrze zadziała wymieszaną z odżywką, która zniweluje jej przesuszające właściwości ;)
OdpowiedzUsuń